Musze przyznać, że przez te 2 tygodnie zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to, co jem. I świadomie wybierać. Udało mi się też zacząć pić południową kawę bez słodkiego dodatku. Jednak jest to pora mojego drugiego śniadania, więc wcześniej robię sobie jogurt z „paściami” (pycha – syci i chrupie, czyli to, co uwielbiam 🙂 ) i to jest na ten moment strzał w dziesiątkę.
Doszłam też do wniosku, że za moim sięganiem po JF nie stoją chyba jakieś głębsze motywacje – najczęściej jem to badziewie z lenistwa lub z nudów. Oraz z łakomstwa 😀 Z lenistwa, bo nie umiem planować sobie posiłków (szczególnie w większym wyprzedzeniem np. na cotygodniowe zakupy), więc gdy wciągnę się w coś ciekawego (również w pracy), o jedzeniu przypominam sobie, gdy już w brzuchu mocno burczy, a wtedy odruchowo łapię to, co jest aktualnie pod ręką. Albo gdy w pośpiechu braknie czasu na solidny posiłek i w końcu dopadnie mnie wilczy głód – jem co popadnie.
Czy masz Kasiu jakieś sprawdzone sposoby na lepsze planowanie posiłków (i jak o tym nie zapomnieć 😀 )? I jak zaplanować np. śniadanie, żeby za godzinę/dwie nie burczało w brzuchu?
Podjadam też często z „nudów” np. oglądając film albo siedząc ze znajomymi (choć w tym drugim przypadku mam już w ostatnim czasie spory sukces w przemyślanym korzystaniu z bogactw stołu 🙂 ). Niestety gdy coś dobrego stoi przede mną, a moje myśli są zajęte czym innym, sięgam po jedzenie odruchowo/bezmyślnie. Najgorzej jest, gdy na stole stoi coś do chrupania – nie wiem, co takiego mają w sobie chrupiące produkty, ale przyciągają jak magnes! Czasem wręcz chodzi za mną „coś do chrupania”!
No i chyba rzecz najtrudniejsza – jedzenie JF, które jest po prostu pyszne – i nie mówię tu o kupnych badziewiach, ale np. o pysznych ciastach, które piecze moja koleżanka i częstuje, gdy ich odwiedzamy. Wtedy naprawdę trudno mi z nich rezygnować, bo wiem, że taka okazja nieprędko pojawi się ponownie 🙂
Takie są moje dotychczasowe wnioski i potrzebowałabym chyba na ten moment wskazówek, jak nie dopuszczać do głosu burczącego brzucha (jak się najeść czymś dobrym i wartościowym) i jak nie dać się chrupiącej pokusie oraz łakomstwu na „okazyjne” pyszności 🙂
No i moje postanowienie na ten tydzień: zacząć więcej pić (szczególnie wody), bo zauważyłam, że piję zdecydowanie zbyt mało. To też efekt przyglądania się temu, co jem! Dzięki Kasiu!
Hej Magda 😊
wyciągasz mnóstwo wartościowych wniosków 🤩
1) jem z nudów – pięknie, zatem pytanie jak się przerastać nudzić?
2) jem z lenistwa – no ja bym bardziej powiedziała z wygody, bo to łatwe. I teraz co zjeść na szybko – to zawsze zależy od okoliczności, gdzie jesteś i co jest dostępne. ? I najlepiej nad tym pokombinować dokładnie wtedy, gdy się nudzisz 😉 Jest masa dobrych stron z przepisami i nawet podają tam czas przygotowania. Ja mam takich kilka ulubionych szybkich dać na ostatni moment – np. włoska pomidorowa – sok pomidorowy z lidla ( ma genialny skład), pomidory w puszcze (tylko wiesz jak nie ma w szafce nie da się zrobić 😉) i czasem wrzucam garść lub dwie mrożonych krojonych warzyw marchewka z pietruszką (w lidl też mają). Dodaje do gotowania 1-2 łyżki mleczka kokosowego 90% – nie polecę dziś żadnego bo serio trudniej o dobre, ale może być jogurt grecki czy coś innego jak lubisz zabielaną.
Po ugotowaniu – dosłownie 5-7 minut. Wlewam do miski i na stół stawiam czarny sezam, ziarna słonecznika – każdy sypie ile chce. Mega sycące i gotuje się samo. Poszukaj!
3) planowanie posiłków – po prostu jak wszystkiego nauczyć się 🤣 Ale wcześniej uznać to za ważne
4) sięganie odruchowe – jak sam piszesz to nawyk i pracuje się z tym jak z każdym nawykiem, zmniejsza jego działanie aż do eliminacji. Potrwa, ważne że widzisz.
5) chrupanie – jest w tym więcej – chrupanie odstresowuje, tylko to wcale nie chodzi o chrupanie. Kobiety gadając i ruszając szczęką super się odstresowujące i tego szukamy. Więc chrupanie jest trochę jak zamiennik. Wygadaj się. Tylko może nie facetowi ich gadanie o problemach jeszcze bardziej stresuje 🙈😂
6) pyszności u koleżanki – zobacz sama się nakręcasz „szybko nie będzie okazji” to coś wyjątkowego. Okazja zawsze się znajdzie 😉 pyszności też 😉 Ach ta głowa.
7) głód zaraz po jedzeniu – różne produkty dają nam różną sytość obserwuj siebie i będziesz wiedziała co syci a co sprawia, ze jesteś zaraz znów głodna.
8) Więcej wody – Brawoooo 😍🤩 to jeden z najbardziej niedocenianych składników zmniejszających zachcianki
Dzięki Kasiu!
Trochę doprecyzuję z tym nudzeniem się – ja w zasadzie się nie nudzę, bo nie mam na to czasu, ale czasem napadnie mnie chęć na „coś dobrego” np. do pochrupania, gdy np. robię coś „nudnego”, co mnie nie angażuje w 100% albo czego nie lubię. I wtedy szukam hmm, chyba w sumie bardziej „pocieszacza” 🙂 To jest myśl! Dzięki!
A co do chrupania – to jest myśl z tym gadaniem, bo najbardziej dopada mnie na nie ochota, gdy długo pracuję zdalnie i przez kilka dni nie chodzę do biura! Jeszcze przed pandemią mąż mi mówił, gdy za długo pracowałam w domu: „idź do biura, bo dziczejesz” 😉 I coś w tym jest! Kolejny dowód na to, że praca zdalna nie jest idealnym rozwiązaniem 😀 A kontakty międzyludzkie mają ogromną wartość! 🙂
Musze przyznać, że przez te 2 tygodnie zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to, co jem. I świadomie wybierać. Udało mi się też zacząć pić południową kawę bez słodkiego dodatku. Jednak jest to pora mojego drugiego śniadania, więc wcześniej robię sobie jogurt z „paściami” (pycha – syci i chrupie, czyli to, co uwielbiam 🙂 ) i to jest na ten moment strzał w dziesiątkę.
Doszłam też do wniosku, że za moim sięganiem po JF nie stoją chyba jakieś głębsze motywacje – najczęściej jem to badziewie z lenistwa lub z nudów. Oraz z łakomstwa 😀 Z lenistwa, bo nie umiem planować sobie posiłków (szczególnie w większym wyprzedzeniem np. na cotygodniowe zakupy), więc gdy wciągnę się w coś ciekawego (również w pracy), o jedzeniu przypominam sobie, gdy już w brzuchu mocno burczy, a wtedy odruchowo łapię to, co jest aktualnie pod ręką. Albo gdy w pośpiechu braknie czasu na solidny posiłek i w końcu dopadnie mnie wilczy głód – jem co popadnie.
Czy masz Kasiu jakieś sprawdzone sposoby na lepsze planowanie posiłków (i jak o tym nie zapomnieć 😀 )? I jak zaplanować np. śniadanie, żeby za godzinę/dwie nie burczało w brzuchu?
Podjadam też często z „nudów” np. oglądając film albo siedząc ze znajomymi (choć w tym drugim przypadku mam już w ostatnim czasie spory sukces w przemyślanym korzystaniu z bogactw stołu 🙂 ). Niestety gdy coś dobrego stoi przede mną, a moje myśli są zajęte czym innym, sięgam po jedzenie odruchowo/bezmyślnie. Najgorzej jest, gdy na stole stoi coś do chrupania – nie wiem, co takiego mają w sobie chrupiące produkty, ale przyciągają jak magnes! Czasem wręcz chodzi za mną „coś do chrupania”!
No i chyba rzecz najtrudniejsza – jedzenie JF, które jest po prostu pyszne – i nie mówię tu o kupnych badziewiach, ale np. o pysznych ciastach, które piecze moja koleżanka i częstuje, gdy ich odwiedzamy. Wtedy naprawdę trudno mi z nich rezygnować, bo wiem, że taka okazja nieprędko pojawi się ponownie 🙂
Takie są moje dotychczasowe wnioski i potrzebowałabym chyba na ten moment wskazówek, jak nie dopuszczać do głosu burczącego brzucha (jak się najeść czymś dobrym i wartościowym) i jak nie dać się chrupiącej pokusie oraz łakomstwu na „okazyjne” pyszności 🙂
No i moje postanowienie na ten tydzień: zacząć więcej pić (szczególnie wody), bo zauważyłam, że piję zdecydowanie zbyt mało. To też efekt przyglądania się temu, co jem! Dzięki Kasiu!
Hej Magda 😊
wyciągasz mnóstwo wartościowych wniosków 🤩
1) jem z nudów – pięknie, zatem pytanie jak się przerastać nudzić?
2) jem z lenistwa – no ja bym bardziej powiedziała z wygody, bo to łatwe. I teraz co zjeść na szybko – to zawsze zależy od okoliczności, gdzie jesteś i co jest dostępne. ? I najlepiej nad tym pokombinować dokładnie wtedy, gdy się nudzisz 😉 Jest masa dobrych stron z przepisami i nawet podają tam czas przygotowania. Ja mam takich kilka ulubionych szybkich dać na ostatni moment – np. włoska pomidorowa – sok pomidorowy z lidla ( ma genialny skład), pomidory w puszcze (tylko wiesz jak nie ma w szafce nie da się zrobić 😉) i czasem wrzucam garść lub dwie mrożonych krojonych warzyw marchewka z pietruszką (w lidl też mają). Dodaje do gotowania 1-2 łyżki mleczka kokosowego 90% – nie polecę dziś żadnego bo serio trudniej o dobre, ale może być jogurt grecki czy coś innego jak lubisz zabielaną.
Po ugotowaniu – dosłownie 5-7 minut. Wlewam do miski i na stół stawiam czarny sezam, ziarna słonecznika – każdy sypie ile chce. Mega sycące i gotuje się samo. Poszukaj!
3) planowanie posiłków – po prostu jak wszystkiego nauczyć się 🤣 Ale wcześniej uznać to za ważne
4) sięganie odruchowe – jak sam piszesz to nawyk i pracuje się z tym jak z każdym nawykiem, zmniejsza jego działanie aż do eliminacji. Potrwa, ważne że widzisz.
5) chrupanie – jest w tym więcej – chrupanie odstresowuje, tylko to wcale nie chodzi o chrupanie. Kobiety gadając i ruszając szczęką super się odstresowujące i tego szukamy. Więc chrupanie jest trochę jak zamiennik. Wygadaj się. Tylko może nie facetowi ich gadanie o problemach jeszcze bardziej stresuje 🙈😂
6) pyszności u koleżanki – zobacz sama się nakręcasz „szybko nie będzie okazji” to coś wyjątkowego. Okazja zawsze się znajdzie 😉 pyszności też 😉 Ach ta głowa.
7) głód zaraz po jedzeniu – różne produkty dają nam różną sytość obserwuj siebie i będziesz wiedziała co syci a co sprawia, ze jesteś zaraz znów głodna.
8) Więcej wody – Brawoooo 😍🤩 to jeden z najbardziej niedocenianych składników zmniejszających zachcianki
Dzięki Kasiu!
Trochę doprecyzuję z tym nudzeniem się – ja w zasadzie się nie nudzę, bo nie mam na to czasu, ale czasem napadnie mnie chęć na „coś dobrego” np. do pochrupania, gdy np. robię coś „nudnego”, co mnie nie angażuje w 100% albo czego nie lubię. I wtedy szukam hmm, chyba w sumie bardziej „pocieszacza” 🙂 To jest myśl! Dzięki!
A co do chrupania – to jest myśl z tym gadaniem, bo najbardziej dopada mnie na nie ochota, gdy długo pracuję zdalnie i przez kilka dni nie chodzę do biura! Jeszcze przed pandemią mąż mi mówił, gdy za długo pracowałam w domu: „idź do biura, bo dziczejesz” 😉 I coś w tym jest! Kolejny dowód na to, że praca zdalna nie jest idealnym rozwiązaniem 😀 A kontakty międzyludzkie mają ogromną wartość! 🙂