Kasiu, odkryłam, że ja nie umiem się cieszyć 🙁 tak mało jest radości w moim życiu, tak dużo złości, obowiązków, stresu.. Nie umiem się cieszyć nawet jeśli uda mi się coś osiągnąć – zdałam niedawno egzamin zawodowy i to było takie: uff, lekka ulga, wzruszenie ramion i dalej, do boju, obowiązki czekają. Udaje mi się nie zjeść badziewia – znowu, aha, wzruszam ramionami i idę dalej. To głupie pytanie, ale jak zaprosić więcej radości do swojego życia? Już mam parę pomysłów (oprócz trzymania ołówka w buzi 😉 1. wrócę do praktyki wdzięczności codziennie 2. ja wrócę do pracy, postawię ciasto, żeby świętować egzamin. Inne sposoby mile widziane, może znasz jeszcze jakieś?
Pozdrawiam
Agnieszka
Hej Aga, to mega ważne odkrycie! Co najlepsze masz w sobie umiejętność cieszenia się i to z pewnością na miliony sposobów. Zablokowałaś do tego dostęp. Dlaczego? Po co? Zgaduje, ktoś kiedyś w środku genialnej zabawy ( i pewnie nie raz) powiedział Ci, że nie o to chodzi. Że masz obowiązki. Że masz się zachowywać. I teraz dalej to robisz. Nie miał racji. Znaczy się miał – swoją rację 😉 I ta jego racja może być Ci już totalnie niepotrzebna. Zacznij od umiem się cieszyć i po prostu próbuj tak jak podpowiada Ci to coś w środku. Wyobraź sobie jak odpuszczasz stare ograniczenia. Poczuj raczej, niż mentalnie to ogarniaj. Czasem warto wyjść w bezpieczne miejsce z dala od oceny innych takie puste i oddalone i wyrzucić z siebie te wszystkie blokady. Wkurzyć się na nie i powiedzieć DOŚĆ! I potem dać sobie prawo bawić się tym dochodzeniem do radości. Odpuść ten kierat – bo żaden sukces nie da Ci szczęścia a z tego co piszesz masz już ich nazbierane całą masę. Ale to wciąż „nic wyjątkowego” co pozwala na włączenie radości. Dasz radę – tylko sobie pozwól i odpuść to co już Ci nie służy.
Dobry wieczór, początki miałam całkiem niezłe, kilka dni bez badziewia i praca z plikiem, później oczywiście w natłoku zadań „wisiało” nade mną „możesz jeść ale z plikiem”. Kilka razy się udało, ale wieczory czy nerwy i oczywiście- powrót do badziewia- z plikiem ale jednak. Oddychanie owszem też pomaga ale na krótko. Wiara w sukces mi padła całkiem. Owszem uświadomiłam sobie, że to pozorne szczęście, ale nie znalazłam zamiennika. Innej przyjemności. Zero. Ewentualnie za każdym razem mogłabym kupować nowe buty :)) ale to trudne czasowo. Proszę o pomoc w tym temacie,dziękuję .
Hej Karolina,
bardzo dziękuję za pytanie – z jego powodu pokusiłam się o ponowne nagranie materiału na 3 tydzień. I tam znajdziesz odpowiedź, bo te nowe buty to tylko inny zamienik, mega fajny 😅 tylko kiedy w tych wszystkich butach chodzić 😂
Cześć Kasiu, ja postanowiłam napisać w dwóch tematach:
1. Wiem już jakie potrzeby próbuję sobie zapewnić idąc po to badziewie, najczęściej szukam pocieszenia, ulgi ale też co mnie zdziwiło dodatkowego świętowania, bo wydarzyło się coś fajnego, bo kończy się tydzień i będę miała wolny weekend itp. Zastanawiam się cały czas, szukam sposobów w jaki mogę zapewnić sobie te potrzeby, a nie maskować je JF, ale jest mi bardzo trudno je znaleźć, mam jeden sposób, który bardzo poprawia mi humor i działa wtedy kiedy szukam pocieszenia- jest to włączenie muzyki, którą bardzo lubię głośno i taniec:) natomiast trudno mi poradzić sobie w sytuacjach kiedy dzieje się coś fajnego, wydarzenie lub spotkanie towarzystkie, a ja automatycznie chcę wtedy jeść to dziadostwo, czy możesz podpowiedzieć co robić w takich sytuacjach?
2. Program rzuć JF idzie mi dobrze, jem prawie codziennie to badziewie, ale robie ćwiczenia, słucham nagrań codziennie, zapisuję w zeszycie wszystkie przemyślenia i zauważyłam, że jem tego mniej, jestem bardziej świadoma, zaczynam sie wkurzać na to żarcie, a nie na siebie, ale od wczoraj jem to badziewie w ogromnych ilościach i to bez pracy z plikiem. Pamietam, że pracuję nad rzuceniem JF i założenie było takie, że mogę jeść ale z plikiem, jednak idę do szafki i chcę zjeść to bardzo szybko, głowa mówi następnym razem przerobię plik, teraz zjem szybko. Pogubiłam się, czuję się źle fizycznie, bo zjadłam bardzo dużo i psychicznie, bo znowu wkurzyłam się na siebie, spojrzałam w lustro z mega niechęcią do samej siebie. Co robić w takich sytuacjach, kiedy głowa podpowiada zjedz to szybko, olej ten plik, wrocisz do niego jak sie najesz?
Hej Ola,
mega ważne pytanie i podobnie jak u Karoliny, skoro już nagrywałam ponownie – Tobie też odpowiedzi udzieliłam w nagraniu na 3 Ci tydzień.
Fajne jest to jak mnie inspirujecie do wrzucenia czegoś jeszcze. Program nie ma być martwy i może tylko dzięki Waszemu udziałowi i pytaniom zyskać! Dziękuje 🙏❤️
Kasiu, odkryłam, że ja nie umiem się cieszyć 🙁 tak mało jest radości w moim życiu, tak dużo złości, obowiązków, stresu.. Nie umiem się cieszyć nawet jeśli uda mi się coś osiągnąć – zdałam niedawno egzamin zawodowy i to było takie: uff, lekka ulga, wzruszenie ramion i dalej, do boju, obowiązki czekają. Udaje mi się nie zjeść badziewia – znowu, aha, wzruszam ramionami i idę dalej. To głupie pytanie, ale jak zaprosić więcej radości do swojego życia? Już mam parę pomysłów (oprócz trzymania ołówka w buzi 😉 1. wrócę do praktyki wdzięczności codziennie 2. ja wrócę do pracy, postawię ciasto, żeby świętować egzamin. Inne sposoby mile widziane, może znasz jeszcze jakieś?
Pozdrawiam
Agnieszka
Hej Aga, to mega ważne odkrycie! Co najlepsze masz w sobie umiejętność cieszenia się i to z pewnością na miliony sposobów. Zablokowałaś do tego dostęp. Dlaczego? Po co? Zgaduje, ktoś kiedyś w środku genialnej zabawy ( i pewnie nie raz) powiedział Ci, że nie o to chodzi. Że masz obowiązki. Że masz się zachowywać. I teraz dalej to robisz. Nie miał racji. Znaczy się miał – swoją rację 😉 I ta jego racja może być Ci już totalnie niepotrzebna. Zacznij od umiem się cieszyć i po prostu próbuj tak jak podpowiada Ci to coś w środku. Wyobraź sobie jak odpuszczasz stare ograniczenia. Poczuj raczej, niż mentalnie to ogarniaj. Czasem warto wyjść w bezpieczne miejsce z dala od oceny innych takie puste i oddalone i wyrzucić z siebie te wszystkie blokady. Wkurzyć się na nie i powiedzieć DOŚĆ! I potem dać sobie prawo bawić się tym dochodzeniem do radości. Odpuść ten kierat – bo żaden sukces nie da Ci szczęścia a z tego co piszesz masz już ich nazbierane całą masę. Ale to wciąż „nic wyjątkowego” co pozwala na włączenie radości. Dasz radę – tylko sobie pozwól i odpuść to co już Ci nie służy.
Dziękuję, będę szukać 🙂
Dobry wieczór, początki miałam całkiem niezłe, kilka dni bez badziewia i praca z plikiem, później oczywiście w natłoku zadań „wisiało” nade mną „możesz jeść ale z plikiem”. Kilka razy się udało, ale wieczory czy nerwy i oczywiście- powrót do badziewia- z plikiem ale jednak. Oddychanie owszem też pomaga ale na krótko. Wiara w sukces mi padła całkiem. Owszem uświadomiłam sobie, że to pozorne szczęście, ale nie znalazłam zamiennika. Innej przyjemności. Zero. Ewentualnie za każdym razem mogłabym kupować nowe buty :)) ale to trudne czasowo. Proszę o pomoc w tym temacie,dziękuję .
Hej Karolina,
bardzo dziękuję za pytanie – z jego powodu pokusiłam się o ponowne nagranie materiału na 3 tydzień. I tam znajdziesz odpowiedź, bo te nowe buty to tylko inny zamienik, mega fajny 😅 tylko kiedy w tych wszystkich butach chodzić 😂
Cześć Kasiu, ja postanowiłam napisać w dwóch tematach:
1. Wiem już jakie potrzeby próbuję sobie zapewnić idąc po to badziewie, najczęściej szukam pocieszenia, ulgi ale też co mnie zdziwiło dodatkowego świętowania, bo wydarzyło się coś fajnego, bo kończy się tydzień i będę miała wolny weekend itp. Zastanawiam się cały czas, szukam sposobów w jaki mogę zapewnić sobie te potrzeby, a nie maskować je JF, ale jest mi bardzo trudno je znaleźć, mam jeden sposób, który bardzo poprawia mi humor i działa wtedy kiedy szukam pocieszenia- jest to włączenie muzyki, którą bardzo lubię głośno i taniec:) natomiast trudno mi poradzić sobie w sytuacjach kiedy dzieje się coś fajnego, wydarzenie lub spotkanie towarzystkie, a ja automatycznie chcę wtedy jeść to dziadostwo, czy możesz podpowiedzieć co robić w takich sytuacjach?
2. Program rzuć JF idzie mi dobrze, jem prawie codziennie to badziewie, ale robie ćwiczenia, słucham nagrań codziennie, zapisuję w zeszycie wszystkie przemyślenia i zauważyłam, że jem tego mniej, jestem bardziej świadoma, zaczynam sie wkurzać na to żarcie, a nie na siebie, ale od wczoraj jem to badziewie w ogromnych ilościach i to bez pracy z plikiem. Pamietam, że pracuję nad rzuceniem JF i założenie było takie, że mogę jeść ale z plikiem, jednak idę do szafki i chcę zjeść to bardzo szybko, głowa mówi następnym razem przerobię plik, teraz zjem szybko. Pogubiłam się, czuję się źle fizycznie, bo zjadłam bardzo dużo i psychicznie, bo znowu wkurzyłam się na siebie, spojrzałam w lustro z mega niechęcią do samej siebie. Co robić w takich sytuacjach, kiedy głowa podpowiada zjedz to szybko, olej ten plik, wrocisz do niego jak sie najesz?
Hej Ola,
mega ważne pytanie i podobnie jak u Karoliny, skoro już nagrywałam ponownie – Tobie też odpowiedzi udzieliłam w nagraniu na 3 Ci tydzień.
Fajne jest to jak mnie inspirujecie do wrzucenia czegoś jeszcze. Program nie ma być martwy i może tylko dzięki Waszemu udziałowi i pytaniom zyskać! Dziękuje 🙏❤️